niedziela, 15 grudnia 2013

Narąbałem się bardzo drogim winem. Dobrze mi z tym. Prezent od sklepu, w którym regularnie dokonuję zakupów okazał się zbawienny na dzisiejszy wieczór. Cholera wie co skusiło mnie, aby właśnie dzisiaj skrobnąć kolejną notkę. Minęło wiele czasu od mojej ostatniej aktywności na blogu.
Witam zatem samego siebie po kilkunastomiesięcznej przerwie. Podejrzewam, że nikt już tutaj nie zagląda więc oprócz siebie samego nie mam kogo witać. A może mam? No dobra - witam zatem wszystkich stęsknionych za moją jakże arcyciekawą twórczością.

Co się zmieniło? Nic.
No może z wyjątkiem tego, że jestem trochę mniej trzeźwy niż zwykle.
Wciąż  mam od groma roboty, ale dzisiaj już raczej nic nie  jestem w stanie zrobić.
Ale to dobrze - jest weekend, i wbrew pozorom należy mi się chwila wytchnienia.
Co się wydarzyło międzyczasie?
Długo by opowiadać ...
A w zasadzie to nie, bo nic się nie zmieniło.
Wciąż tkwię w tym samym miejscu, pogrążony w depresji, z którą nawet nie chce mi się walczyć.
Jeszcze kilka miesięcy temu miałem takie fajne białe tabletki, które rozwiązywały wiele problemów. Ale byłem niestety na tyle głupi i uznałem, że czas najwyższy radzić sobie bez nich. To było głupie, bo średnio sobie radzę. Mniejsza z tym.

K. się odezwał. Szlak by go trafił. Nigdy nie pisałem o nim. To dzisiaj napiszę. Moja pierwsza miłość. W sensie, że pierwszy facet, który poruszył moje kamienne serce. Oj poruszył. Byłem zakochany jak nastolatek. No ale jeśli mam być szczery to minęło już sporo ładnych lat. Może nastolatkiem już nie byłem, ale zdecydowanie mniej wiosen mogłem zaliczyć do przeszłości. To taki mały szczegół. Rzecz jasna wszystko się posypało. Znaczy wtedy bo teraz już nic nie ma. Był naprawdę zajebistym facetem. Pewnie dalej jest, ale teraz patrzę na to w zupełnie innych kategoriach. Cholera wie dlaczego, ale się odezwał. Pewnie będzie chciał się spotkać. A ja pewnie nawet się zgodzę. Tylko po co mi to. Znowu będę rozwalony na kilka kolejnych miesięcy. Nie lubię go. Znaczy lubię, nawet więcej niż lubię, ale wiem jednocześnie, że to nie ma najmniejszego sensu. Fakt - miło byłoby znów spojrzeć w te cudowne oczy. Miło byłoby poczuć ciepło jego dłoni. Może smak ust. Cholera znowu się rozmarzyłem. Chyba zapuszczę sobie Piratów z Karaibów. Zawsze mi o nim przypominają. 

Wino się skończyło. Czas najwyższy otworzyć kolejne.
Miłej nocy życzę. 
Obiecuję, że będę tu zaglądał nieco częściej - już możecie się bać :)

13 komentarzy:

  1. Kris! :-o
    Kilka dni temu byłam na Twoim blogu... Już miałam usunąć link jako nieczynny po wsze czasy, a tu proszę...
    Zaczynam się bać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Długo kazałeś na siebie czekać. ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, powroty są miłe. Są bardzo miłą niespodzianką.

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie nowy wpis. Dobrze że wróciłeś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdybym był nieco bardziej naiwny to mógłbym uznać, że tęskniliście :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem jeszcze bardziej naiwna.
    Myślę, że Ty za nami też :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Życzę Ci z okazji Świąt Bożego Narodzenia, by każdy dzień z Twojej przyszłości okazał się pełnią Szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To bardzo miłe z Twojej strony. Najlepszego również dla Ciebie

      Usuń
  8. Kris,
    pomyślności w Nowym Roku :)
    Niech Nowy będzie lepszy, stary niech spada z kalendarza razem z tym wszystkim, co było złe ;-)

    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki wielkie.
    Najlepszego w nowym roku :)

    OdpowiedzUsuń