poniedziałek, 30 lipca 2012


Jak to jest, że wystarczy krótka chwila aby zmienić wszystko. Siedzę właśnie przed komputerem. Tuż obok stoi kubek gorącej kawy, a z głośników sączą się Nieprzyzwoite Piosenki Lipnickiej & Portera. Za oknem raz po raz kolejne krople spadają jak szalone i uderzają o mokry beton a ja w głowie mam chwile, które przeżywałem niespełna dziewięć lat temu. Pamiętam jakby to było wczoraj. Jak siedziałem w tym samym niemal miejscu i ostatkiem sił, z oczami podpartymi na zapałkach czytałem nieoficjalne tłumaczenia Harrego Pottera i Zakonu Feniksa. Wiem, że to głupie, bo jakby nie patrzeć nawet wtedy byłem nieco za stary na tego typu bajki, ale co poradzę że lubię. Ostatnio przypominają mi się chwilę gdy byłem szczęśliwy. Gdy tak naprawdę moje problemy (mimo, że wtedy wydawały się nie do ogarnięcia) były błahostką. Gdy budziłem się pełen zapału do zdobywania świata i odkrywania tego co jeszcze nie odkryte. Wtedy wszystko wydawało się możliwe. Wtedy każdy dzień był wyzwaniem, które podejmowałem z uśmiechem na twarzy i zdobywałem to co akurat było do zdobycia. Wtedy po prostu było inaczej. To czasy kiedy nic nie ograniczało moich marzeń. To chwile gdy byłem pewien, że jestem skazany na sukces, a jego osiągnięcie to tylko kwestia czasu. Co teraz się zmieniło? Chyba wszystko. Może tylko sceneria wciąż ta sama. Niby dalej mogę bardzo dużo. Niby moja metryka pozwala na wywrócenie życia do góry nogami. Pytanie tylko jak zebrać w sobie siły, aby zmienić cokolwiek. Jak pozwolić sobie na ten krok, który wywyła lawinę zdarzeń, które mogą doprowadzić mnie do celu. I pytanie jaki cel obrać, aby za kolejne dziesięć lat nie znaleźć się w punkcie wyjścia i kolejny raz zastanawiać się co robić dalej? Znowu pojawiają się pytanie, na które nie znam odpowiedzi. Są jednaki i takie, co do których odpowiedź pojawia się niemal automatycznie. Gdy spoglądam w przeszłość z reguły wydaje mi się, że spierdoliłem wszystko co mogłem. Zawiodłem wielu ludzi. W największym stopniu zaś siebie. Plany, które kiedyś miałem bardzo szybko zostały zweryfikowane i w dużym stopniu nawet nie znalazły się w początkowej fazie realizacji. Nie tak to miało wyglądać. Gdyby jednak ktoś zapytał mnie czy chciałbym cofnąć czas i wrócić do tego momentu gdy mogłem jeszcze wszystko, to musiałbym mocno się zastanowić. Jeszcze kilka tygodni temu zapewne bez zastanowienia bym się zdecydował i po prostu to zrobił. Dzisiaj jednak jest inaczej. Dzisiaj miałbym już wątpliwości. O tym jednak innym razem bo czas na wspomnienia właśnie się wyczerpał …

6 komentarzy:

  1. życie się zmienia, ale przede wszystkim zmieniamy się my oraz nasza mentalność... daleko mi także do ideałów przeszłości. jednak... nie cofnąłbym czasu. cieszę się punktem historii, w jakim utkwiłem. a im bardziej o tym myślę, tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że wszystkie złe życiowe decyzje doprowadziły mnie do obecnego miejsca. nie ma, co płakać nad rozlanym mlekiem... wierzę, że osiągniesz jeszcze wiele pięknych sukcesów - mniejszych i większych... powodzenia! :)

    PS i dziękuję za chwilę refleksji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ja bym zrobil bez Ciebie? :-)

      Usuń
    2. żyłbyś dalej... i przekonywał się o własnej wartości sam... a tak inni pomagają ją dostrzec! wielkie rzeczy, jakie w życiu osiągamy, wcale nie muszą być spektakularne niczym fajerwerki... :)

      Usuń
    3. oj ja tam wciąż jestem bliski ideałom przeszłości hahaha przepraszam za głupi wtręt ale tak mi coś odwaliło :*

      Usuń
  2. Krzyś... Kto chce znajdzie sposób, a kto nie chce wymówkę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z vermis'em, gdyby nie sytuacje i koleje losu jakie do tej pory miały miejsce, nie byłbyś [nie bylibyśmy wszyscy] w tym miejscu w którym właśnie jesteśmy ;)

    OdpowiedzUsuń