poniedziałek, 22 października 2012



I co ja niby mogę jeszcze zrobić? Czuję się dobity. Wziąłem w końcu kilka dni wolnego z mocnym postanowieniem, że będę się opierdalał. Tego też nie umiem. Na zmiany mnie wzięło. Nie potrafię tak po prostu siedzieć bezczynnie. Nie ukrywam, że byłem na dobrej drodze. Obejrzałem niemal wszystkie odcinki dostępnych w necie sezonów rodznki.pl Możecie się napierdzielać, ale ja po prostu uwielbiam ten serial. Miałem się w końcu wyspać i gapić bezmyślnie w zmieniający się obraz telewizora. Prawie się udało. Prawie jednak robi wielką różnicę bo zamiast tego wzięło mnie na „dosłowne” zmiany w swoim otoczeniu. I tak oto zabrałem się za małe przemeblowanie. Znaczy małe to było w zamyśle bo prawdę powiedziawszy jedyne co zostało po starym umeblowaniu to szafa i łóżko. Obie te rzeczy mnie wnerwiają jak cholera, ale skromny budżet nie pozwala na większe szaleństwo zakupowe ponad to, które już poczyniłem. Zrobiło się jednak nieco przytulniej i bardziej nastrojowo. Jest w końcu tak, że chce mi się tu być. Czuję się jak u siebie. Jest po prostu po mojemu. Cokolwiek by to miało znaczyć. Innym pewnie się nie spodoba, ale w dupie to mam. Jest sporo pracy przede mną, ale to już chyba nie ten okres. Czasu za mało aby zrobić porządny remont. To co udało się zrobić musi wystarczyć.

Na samą myśl o powrocie do pracy robi mi się niedobrze. Żołądek podchodzący do gardła i bolący łeb od rana do wieczora to dwaj nieodłączni towarzysze mojego życia. Przeraża mnie to wszystko. Im dłużej tkwię w takim stanie tym mocniej uświadamiam sobie, że tak nie mogę. Jestem wykończony. Fizycznie pewnie dałbym jeszcze radę. Mój organizm regeneruje się dość szybko (lata przystosowania), ale psychicznie niestety nie ogarniam już niczego. Zwłaszcza samego siebie. Zauważyłem też, że zaczynam nienawidzić ludzi z którymi pracuję. Niby nic konkretnego nie zrobili, ale ich widok najzwyczajniej w świecie mnie wkurwia. Myślałem, że kilka dni izolacji będzie zbawienne i jakoś na nowo będę ich tolerował – niestety nie pomogło.  Pozabijałbym ich najchętniej. Jak pomyślę, że już wkrótce znowu będę musiał ich oglądać to scyzoryk sam się w kieszeni otwiera. Jeden z moich podwładnych codziennie wysyła mi smsa z życzeniami miłego dnia. To takie urocze prawda? Nienawidzę tego. Po prostu nie znoszę. Ostatnio nawet pokusiłem się żeby odpisać – „był miły do tej chwili”. Owszem, może ja jestem skończonym idiotą, ale mimo wszystko zrozumiałbym podtekst – to też okazało się zbyt trudne. Co dostałem w odpowiedzi? – „a co się stało?” No ale znając życie to właśnie je mam problem. Jasne, że mam. To właśnie ja jestem tym pierdolonym problemem. Bo kto inny jak nie właśnie ja jest autorem wszystkim niepowodzeń, złych decyzji i obrania niewłaściwych kierunków. No jasne że ja. To przecież moje życie. To samo, w którym jest coraz mniej miejsca dla mnie. Mnie takiego jakim kiedyś byłem i którym wciąż chciałbym być tylko po prostu już nie umiem.

Chce mi się płakać. Nieprzerwalnie od kilku tygodni. Nawet próbowałem, ale kurde nie daje rady. Zupełnie jakby mój organizm wyzbył się tej umiejętności. Wielu innych również, ale to tylko na marginesie. Od bardzo dawna potrzebuję się komuś wygadać. Tak od serca, szczerze. Wykrzyczeć jak bardzo jest mi źle i jak cholernie potrzebuję pomocy. Jak bardzo potrzebuję aby ktoś przy mnie był. Tak normalnie po ludzku. Ktoś kto powie, że będzie dobrze. Ktoś kto nie będzie oceniał tylko przytuli i uświadomi, że jutro zaświeci słońce. Mam już tak bardzo dość udawania kogoś kim nie jestem. Mam już powyżej uszu bycia silnym. Wszystko we mnie krzyczy z bólu, a na zewnątrz ten sam uśmiech, który nie zdradza niczego co wewnątrz. Tak bardzo się boję. Boję się, że już zniszczyłem wszystko co było we mnie dobre.

Ja już nie wiem co jeszcze mogę zrobić …

3 komentarze:

  1. Nie lękaj się jutra. Żyj dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale TY jesteś silny , więc bądż silny.Fajnie Ci idzie i tylko kontakt z innymi uważasz za mało wystarczający.Chyba nie musisz biegać za kimś, kto Cię zrozumie, bo to robota syzyfowa.Ważne,że Ty sam siebie akceptujesz, a aprobata i uznanie przyjdą same .W parach.Powodzenia i serdeczne pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Duża część tego posta jakby mówiła o mnie samym. Ja uciekłem od ludzi, by ponownie się nie załamać i nie zwątpić w siebie samego, ale teraz nie wiem, czy mi się to udało czy też nie.

    OdpowiedzUsuń