I co ja niby mogę jeszcze zrobić?
Czuję się dobity. Wziąłem w końcu kilka dni wolnego z mocnym postanowieniem, że
będę się opierdalał. Tego też nie umiem. Na zmiany mnie wzięło. Nie potrafię
tak po prostu siedzieć bezczynnie. Nie ukrywam, że byłem na dobrej drodze.
Obejrzałem niemal wszystkie odcinki dostępnych w necie sezonów rodznki.pl
Możecie się napierdzielać, ale ja po prostu uwielbiam ten serial. Miałem się w
końcu wyspać i gapić bezmyślnie w zmieniający się obraz telewizora. Prawie się
udało. Prawie jednak robi wielką różnicę bo zamiast tego wzięło mnie na „dosłowne”
zmiany w swoim otoczeniu. I tak oto zabrałem się za małe przemeblowanie. Znaczy
małe to było w zamyśle bo prawdę powiedziawszy jedyne co zostało po starym
umeblowaniu to szafa i łóżko. Obie te rzeczy mnie wnerwiają jak cholera, ale
skromny budżet nie pozwala na większe szaleństwo zakupowe ponad to, które już
poczyniłem. Zrobiło się jednak nieco przytulniej i bardziej nastrojowo. Jest w
końcu tak, że chce mi się tu być. Czuję się jak u siebie. Jest po prostu po
mojemu. Cokolwiek by to miało znaczyć. Innym pewnie się nie spodoba, ale w
dupie to mam. Jest sporo pracy przede mną, ale to już chyba nie ten okres.
Czasu za mało aby zrobić porządny remont. To co udało się zrobić musi
wystarczyć.
Na samą myśl o powrocie do pracy
robi mi się niedobrze. Żołądek podchodzący do gardła i bolący łeb od rana do
wieczora to dwaj nieodłączni towarzysze mojego życia. Przeraża mnie to
wszystko. Im dłużej tkwię w takim stanie tym mocniej uświadamiam sobie, że tak
nie mogę. Jestem wykończony. Fizycznie pewnie dałbym jeszcze radę. Mój organizm
regeneruje się dość szybko (lata przystosowania), ale psychicznie niestety nie
ogarniam już niczego. Zwłaszcza samego siebie. Zauważyłem też, że zaczynam
nienawidzić ludzi z którymi pracuję. Niby nic konkretnego nie zrobili, ale ich
widok najzwyczajniej w świecie mnie wkurwia. Myślałem, że kilka dni izolacji
będzie zbawienne i jakoś na nowo będę ich tolerował – niestety nie pomogło. Pozabijałbym ich najchętniej. Jak pomyślę, że
już wkrótce znowu będę musiał ich oglądać to scyzoryk sam się w kieszeni otwiera.
Jeden z moich podwładnych codziennie wysyła mi smsa z życzeniami miłego dnia.
To takie urocze prawda? Nienawidzę tego. Po prostu nie znoszę. Ostatnio nawet
pokusiłem się żeby odpisać – „był miły do tej chwili”. Owszem, może ja jestem skończonym
idiotą, ale mimo wszystko zrozumiałbym podtekst – to też okazało się zbyt
trudne. Co dostałem w odpowiedzi? – „a co się stało?” No ale znając życie to
właśnie je mam problem. Jasne, że mam. To właśnie ja jestem tym pierdolonym problemem.
Bo kto inny jak nie właśnie ja jest autorem wszystkim niepowodzeń, złych
decyzji i obrania niewłaściwych kierunków. No jasne że ja. To przecież moje
życie. To samo, w którym jest coraz mniej miejsca dla mnie. Mnie takiego jakim
kiedyś byłem i którym wciąż chciałbym być tylko po prostu już nie umiem.
Chce mi się płakać.
Nieprzerwalnie od kilku tygodni. Nawet próbowałem, ale kurde nie daje rady.
Zupełnie jakby mój organizm wyzbył się tej umiejętności. Wielu innych również,
ale to tylko na marginesie. Od bardzo dawna potrzebuję się komuś wygadać. Tak
od serca, szczerze. Wykrzyczeć jak bardzo jest mi źle i jak cholernie
potrzebuję pomocy. Jak bardzo potrzebuję aby ktoś przy mnie był. Tak normalnie
po ludzku. Ktoś kto powie, że będzie dobrze. Ktoś kto nie będzie oceniał tylko
przytuli i uświadomi, że jutro zaświeci słońce. Mam już tak bardzo dość
udawania kogoś kim nie jestem. Mam już powyżej uszu bycia silnym. Wszystko we
mnie krzyczy z bólu, a na zewnątrz ten sam uśmiech, który nie zdradza niczego co
wewnątrz. Tak bardzo się boję. Boję się, że już zniszczyłem wszystko co było we
mnie dobre.
Ja już nie wiem co jeszcze mogę
zrobić …
Nie lękaj się jutra. Żyj dzisiaj.
OdpowiedzUsuńAle TY jesteś silny , więc bądż silny.Fajnie Ci idzie i tylko kontakt z innymi uważasz za mało wystarczający.Chyba nie musisz biegać za kimś, kto Cię zrozumie, bo to robota syzyfowa.Ważne,że Ty sam siebie akceptujesz, a aprobata i uznanie przyjdą same .W parach.Powodzenia i serdeczne pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńDuża część tego posta jakby mówiła o mnie samym. Ja uciekłem od ludzi, by ponownie się nie załamać i nie zwątpić w siebie samego, ale teraz nie wiem, czy mi się to udało czy też nie.
OdpowiedzUsuń