piątek, 15 czerwca 2012

Dzisiaj obudziłem się dokładnie jak wczoraj. Podobnie jak wczoraj puściłem sobie wiązankę znaną wszystkim z "Dnia świra". Niby dzień jak co dzień. Coś jednak nie pozwala mi wierzyć, że i "dzisiaj" wypełnione będzie rutyną. Coś się kroi i nawet boję się myśleć co czai się tuż za rogiem. A może by tak zabłądzić gdzieś po drodze i nie odwiedzać fabryki? Kusi jak jasna cholera. Szkoda, że tak nie potrafię. Jedyne pocieszenie to zbliżający się weekend i parę chwil wytchnienia od znienawidzonej codzienności. Oczywiście każda niemal minuta jest już zaplanowana, ale i tak wolę to niż spędzenie kolejnego dnia ze wzrokiem wlepionym w outlooka, w którym z prędkością światła pojawiają się kolejne wiadomości oznaczające nowe zadania nie cierpiące zwłoki. Można się porzygać. Chyba zrobiłem się nieco wulgarny - wybaczcie. 

2 komentarze:

  1. Kris, bardzo proszę.Proszę , dziel się się ze mną wiedzą o pojawieniu się książek o katarach.Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzuć wszystko. Na chwilę.
    Czasem tak trzeba, żeby nie zwariować.

    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń