Chyba najgorsze co może zrobić
facet kobiecie, to pozwolić jej zakochać się w sobie a potem powiedzieć, że
jest gejem. Znam to – no może z jednym małym wyjątkiem. Nie powiedziałem, że
jestem gejem. W zasadzie od tamtego czasu minęły już lata. Wiem jednak, że ona
nadal coś do mnie czuje. Wiem też, że i we mnie tli się jakieś uczucie. To nie
taka „normalna” miłość. Nigdy nie postrzegałem jej w kategoriach partnerki życiowej
czy matki moich dzieci. Powód jest
oczywisty i wciąż ten sam. Coś jednak jest między nami. Mogę stanąć przed nią,
spojrzeć jej prosto w oczy i szczerze powiedzieć, że kocham.
Pracowaliśmy razem kilka lat.
Było dobrze. Czasem coś się komplikowało, ale zawsze wychodziliśmy na prostą.
Teraz jest trudniej. Coraz rzadziej się widujemy. Niespełna rok temu
awansowałem i zmieniłem miejsce pracy. Wciąż się widujemy, ale zdecydowanie
rzadziej. Wydawało mi się, że już jest ok. Że nie tęsknię i idę naprzód.
Dzisiaj znowu się spotkaliśmy. Wpadła do mnie do pracy. Wiele się zmieniło. U
niej chyba więcej niż u mnie. W zasadzie to na pewno. Poniekąd czuję się winny.
Moje odejście wiele zmieniło. To nawet nie jest kwestia naszych relacji, ale
tego czego zabrakło w miejscu z którego odszedłem. Czasem rozmawiam z moimi
byłymi pracownikami. Niemal zawsze słyszę, że jest ok, ale beze mnie już nie
tak samo. Ponoć trzymałem to wszystko w kupie. Udowadniałem, że może być po
ludzku tam gdzie teoretycznie nie powinny wkradać się emocje. Nie pozwalałem na
walkę, na idiotyczny wyścig szczurów. Starałem się ponad wszystko aby ludzie
wzajemnie się szanowali i dbali o siebie. Tego ponoć zabrakło. Nawet nie minął
rok a ja już widzę, że z tego co ja budowałem latami nie zostało już nic.
Dzisiaj uświadomiłem to sobie bardzo dosadnie.
Wystarczyło żebym spojrzał jej w
oczy i wszystko stało się jasne. Nie musiała nic mówić. Po prostu spojrzała na
mnie i już wiedziałem. Siedzieliśmy tak parę minut i patrzyliśmy. W mojej głowie kotłowały się wspomnienia
minionych lat. Te radosne. Pogodne. Wspomnienia, które dzielić mogliśmy we
dwoje. Nie wiem skąd, ale wiedziałem, że
ona myśli dokładnie o tym samym. Na koniec dodałem tylko – „to już chyba nigdy
nie wróci”, w odpowiedzi usłyszałem „nie wróci”. Przytuliłem ją. Pierwszy raz
od bardzo dawna było mi dobrze. Po prostu dobrze. Nie wiem ile to trwało. W
pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Zdążyłem tylko wyszeptać jej do ucha, że
nie będzie tak samo, ale mimo wszystko będzie dobrze, potem przykleiliśmy
sztuczne uśmiechy i wyszła.
Tęsknię za nią. Tak normalnie po
ludzku tęsknię.
i jak mam nie być zazdrosny?? ;) :)
OdpowiedzUsuńotwartość w związku jest najważniejsza. nie ma miłości, gdzie są tajemnice.
OdpowiedzUsuńhttps://vimeo.com/14803194
rozwiń tą myśl, bo nie bardzo rozumiem
Usuńnajgorsze jest to poczucie winy, kiedy dowiadujesz się, że ona się w tobie zakochała, a tej miłości nie odwzajemnisz, nie tej samej..
OdpowiedzUsuń