środa, 18 lipca 2012


Ja pierdziele … Optymistycznie się zaczyna. Jestem zryty do granic możliwości. Dzisiaj mam wyrzuty sumienia, że wczoraj poszedłem spać. To nienormalne wiem. Tradycyjnie uzbroiłem się w odpowiednie narzędzia, żeby domknąć w domu tematy, których nie udało mi się ogarnąć w pracy. Kolejna noc miała upłynąć niepostrzeżenie pod stosem papierów i na myśleniu strategicznym. Uwielbiam to określenie. Ostatnio muszę planować każdą minutę w swoim kalendarzu, bo organizacja tego wymaga i za radą innych zarządzających trzeba zaplanować czas również na tą zmyślną czynność. Zastanawia mnie tylko dlaczego, D.  kazała mi usunąć zapisy dotyczące potrzeb fizjologicznych. No jak wszystko to wszystko. Niektórym kompletnie porypało, na czele ze mną rzecz jasna. No ale mniejsza o to. Pewnie zrobiłbym wszystko co na dzisiejszą noc zaplanowałem gdyby nie jeden mały szczegół. Zanim na dobre przekręciłem klucz od „fabryki” moich kochani „podopieczni” wyprowadzili mnie z równowagi do tego stopnia, że zaraz po powrocie do domu (o normalnej porze czyli dwudziesta trzecia z minutami) walnąłem się do wyra i obudziłem dopiero przed czwartą. Wiem, wiem zaszalałem. U mnie to nienormalne spać aż tyle godzin. W zasadzie to wykorzystałem tym samym limit na najbliższe parę dni :)  Problem tylko w tym, że jestem totalnie nieprzygotowany do dzisiejszego spotkania z D. Będzie zaskoczenie, bo wyjątkowo będę siedział cicho. Pewnie kolejny raz mnie spierdoli, ale przynajmniej będzie miała o co. Zawsze to jakaś odmiana. Tylko co my dzisiaj będziemy robić na naradzie? Idiota (czyt. ja), niestety jedyny, który ośmiela się na jakąkolwiek polemikę będzie siedział cichutko jak myszka i wzorem innym grzecznie oglądał swoje buty i wykładzinę w gabinecie D.  Oj będzie jazda. Jak ja nie lubię takich sytuacji.

Miłego dnia życzę.

1 komentarz:

  1. No to powodzenia : ) Głowa do góry [na spotkaniu z D. także] :D

    OdpowiedzUsuń