Ja pierdziele … Optymistycznie
się zaczyna. Jestem zryty do granic możliwości. Dzisiaj mam wyrzuty sumienia,
że wczoraj poszedłem spać. To nienormalne wiem. Tradycyjnie uzbroiłem się w
odpowiednie narzędzia, żeby domknąć w domu tematy, których nie udało mi się
ogarnąć w pracy. Kolejna noc miała upłynąć niepostrzeżenie pod stosem papierów
i na myśleniu strategicznym. Uwielbiam to określenie. Ostatnio muszę planować
każdą minutę w swoim kalendarzu, bo organizacja tego wymaga i za radą innych
zarządzających trzeba zaplanować czas również na tą zmyślną czynność.
Zastanawia mnie tylko dlaczego, D. kazała
mi usunąć zapisy dotyczące potrzeb fizjologicznych. No jak wszystko to
wszystko. Niektórym kompletnie porypało, na czele ze mną rzecz jasna. No ale
mniejsza o to. Pewnie zrobiłbym wszystko co na dzisiejszą noc zaplanowałem gdyby
nie jeden mały szczegół. Zanim na dobre przekręciłem klucz od „fabryki” moich
kochani „podopieczni” wyprowadzili mnie z równowagi do tego stopnia, że zaraz
po powrocie do domu (o normalnej porze czyli dwudziesta trzecia z minutami)
walnąłem się do wyra i obudziłem dopiero przed czwartą. Wiem, wiem zaszalałem.
U mnie to nienormalne spać aż tyle godzin. W zasadzie to wykorzystałem tym
samym limit na najbliższe parę dni :) Problem tylko w tym, że jestem totalnie
nieprzygotowany do dzisiejszego spotkania z D. Będzie zaskoczenie, bo wyjątkowo
będę siedział cicho. Pewnie kolejny raz mnie spierdoli, ale przynajmniej będzie
miała o co. Zawsze to jakaś odmiana. Tylko co my dzisiaj będziemy robić na
naradzie? Idiota (czyt. ja), niestety jedyny, który ośmiela się na jakąkolwiek
polemikę będzie siedział cichutko jak myszka i wzorem innym grzecznie oglądał
swoje buty i wykładzinę w gabinecie D. Oj
będzie jazda. Jak ja nie lubię takich sytuacji.
Miłego dnia życzę.
No to powodzenia : ) Głowa do góry [na spotkaniu z D. także] :D
OdpowiedzUsuń